Jak się później okazało, niepotrzebnie nasiałam tak okropnej paniki, przez którą finalnie się spóźniłam. Znalazłam się na przyjęciu dopiero o dwudziestej pierwszej, pomimo, że rozpoczęło się ponad dwie godziny temu. Ominęło mnie sporo zabawy. Dodatkowo rozdrażniło mnie to, że większość towarzystwa była już pijana. Tego się nie spodziewałam, ale z drugiej strony, na co mieli czekać? Po to się tutaj zjawili, więc zrobili to, co do nich należało. Gdybym przyszła na czas, najpewniej poszłabym w ich ślady.
Spóźniłam się z powodu sukienki - tej, której szukałam pół nocy, jednak gdy już ją otrzymałam, okazało się, że wybór nie był trafny. Albo miałam zupełnie inny gust w nocy, albo chciałam mieć to już za sobą i wzięłam pierwszą, która spodobała mi się przez choć sekundę.
Popołudniem otrzymałam paczkę. Finalnie okazało się, że strój był... przeciętny. Było to najbardziej odpowiednie słowo - p r z e c i ę t n a. Dodatkowo była na mnie zbyt luźna w talii, przez co wyglądałam jak kloc. Gorzej być nie mogło! Przejrzałam to, co miałam w szafie, z nadzieją, że uda mi się coś znaleźć. Niestety nic nie przykuło mojej uwagi. Jeszcze później próbowałam przerobić nietrafny zakup - choćby zwęzić w pasie, ale efekty okazały się nijakie. Nie mogłabym być krawcową, byłabym w tym beznadziejna. Dobrze, że przynajmniej jej nie zepsułam…
Wszystko się dziś chrzaniło. Jak nie sukienka, to jeszcze to! Zadzwoniłam do swojej makijażystki, która, jak na złość, nie mogła dziś do mnie przyjechać. Musiałam sama się za to wziąć, choć nie czułam się z tym dobrze - profesjonalny makijaż zawsze był o niebo lepszy. Zaczęłam czuć się fatalnie. Zbyt szeroka sukienka i koszmarnie umalowana twarz, bo nie umiem odpowiednio chować zaciemnień pod oczami. Idealny wygląd na domówkę u kumpla, cholera. Panno Park, spieprzyłaś.
Najlepsze było i tak później! Na imprezie, zamiast się ucieszyć, że ludzie są zbyt pijani, by zauważyć moją niewyjściową postać, zaczęłam się denerwować. Poświęciłam tyle czasu na rzecz, która nie była warta zachodu! Głupota mogłaby być moim drugim imieniem.
Muzyka idealnie pasowała na aktualny klimat domówki: wszyscy byli zbyt pijani, by tańczyć, ale wystarczająco trzeźwi, by rozmawiać i palić przy tym papierosy.
Pull up in the mall, all the hoes (fall out) Cars so damn tall, open the doors (fall out) Money, money, money just to blow (fall out) We on fire, fire, fire, these niggas cold.
Niemalże natychmiast zobaczyłam CL, która z piwem dłoni bujała się w rytm muzyki, siedząc obok jakiegoś nieznajomego mi chłopaka na kanapie. Po tym, jak się zachowywała, wiedziałam, że była już praktycznie zalana w trupa. Chciałam się do niej dosiąść, a także zgarnąć butelkę z alkoholem ze stołu, kiedy poczułam uścisk na szyi i pociągnięcie. Od razu to poznałam - robiła to tylko jedna osoba, tylko wtedy, gdy była mocno pijana. Wiedziałam czego mogę się spodziewać; szeroko się uśmiechnęłam.
— Dzięki za zaproszenie, Seungri — powiedziałam, nie spuszczając wzroku z blondynki, która teraz szeptała brunetowi do ucha. Cichy śmiech tuż przy moim policzku całkowicie zbił mnie z tropu; przeczucie co do osoby, która mnie dotknęła, okazało się być zwyczajnie mylne. To nie był Lee! Zazwyczaj przeczucia mnie nie mylą…
— Nie jestem Seungri, ale podziękowania z chęcią przyjmę.
Odwróciłam twarz w kierunku towarzysza, spoglądając w ciemne tęczówki. Starałam się nie skrzywić, gdy wyczułam ciężką woń wina z jego ust. Tak cholernie ciężką, że pokusiłabym się o stwierdzenie, że przechylił sam nawet trzy butelki. Pachniał zbyt intensywnie.
— W porządku, Seunghyun — sto punktów dla osoby, która powie mi, o co mi właśnie chodziło. Przecież nic jeszcze nie wypiłam! A impreza zaczynała się, cóż, przednio. Tym bardziej, że nic nie było w porządku. Nie chciałam być tu jedyną trzeźwą osobą, w dodatku wyglądającą tak ohydnie. Nie chciałam też wejść tu tak, jakbym była nikim; wolałabym, by ktoś zaobserwował moje przyjście, zwłaszcza gospodarz. — W ogóle to... gdzie jest Ri?
Uśmiechnął się dość jednoznacznie, przez co uniosłam brew i nisko mruknęłam. No tak, to jego domówka. Właśnie dlatego nie było Taeyanga - uważał, że melanże to wylęgarnia wszelkiego zła, a Szatan się tym interesuje. Po części musiałam przyznać mu rację.
Blondyn prawdopodobnie zaliczał kogoś sypialni, toalecie lub kuchni. Klasyka, ale każdy świętuje tak, jak lubi - zawsze uwielbiał świętować z innymi, nie można było mieć mu tego za złe. Był to jego styl życia.
— Napijemy się? — zagadnął, nim zdążyłam się odezwać. Chciałam zasugerować, że powinien się wstrzymać, jednak nie byłam osobą, która powinna prawić mu morały; niech robi to, na co ma ochotę. Był dużym chłopcem.
Skinęłam twierdząco głową i porwałam butelkę z dębowego stolika. Skierowałam się w stronę kanapy, chcąc dosiąść się do przyjaciółki, która była zajęta nowym znajomym, ale nie interesowało mnie to w tym momencie. Zatrzymało mnie szarpnięcie za nadgarstek. Odwróciłam głowę w stronę Seunghyuna; głupio się uśmiechał. Nic dziwnego, był zalany jak jasna cholera.
— No co? — mruknęłam.
— Zapytałem czy się napijemy, a nie czy pijesz sama. Sądziłem, że możemy spędzić ze sobą chwilę, skoro i tak wylądowaliśmy razem na tej imprezie. Co ty na to?
Musiałam przyznać, że było to całkiem miłe. Nikt, od bardzo dawna, nie powiedział mi już czegoś w tym stylu.
To było tak zwyczajne; usiąść obok siebie, napić się alkoholu i poznać trochę lepiej. Ponownie kiwnęłam głową, tym razem z większym entuzjazmem i wskazałam dłonią piwo. Mężczyzna odpowiedział mi tylko uśmiechem, ruszając przed siebie. Nie wiedziałam czy dobrze robię, mimo wszystko postanowiłam zaryzykować.
Okazało się, że był to dobry ruch; wylądowaliśmy w drugim pokoju, gdzie na stole znajdowała się pokaźna ilość butelek z winem. Punkt dla organizatora, który okazał się być dobrze zaopatrzony.
Mężczyzna chwycił jedną z nich, zwracając uwagę na to, czy nie była wcześniej używana. Sięgnął po korkociąg, a za moment trunek był już otwarty i rozlany do kieliszków. Jeden z nich został mi podany w towarzystwie szerokiego uśmiechu. Starałam się odwzajemnić go dokładnie tak samo jak mężczyzna, wskutek czego na twarzy pojawił mi się grymas. Oby tylko docenił moje chęci, bo z miny na pewno nie mógł być zadowolony.
Usiedliśmy na skórzanej kanapie, która, o dziwo, była pusta. Pozostałe osoby, które się tu znajdowały, preferowały siedzenie na podłodze. Pomiędzy nimi znajdowała się butelka; uniosłam w zaskoczeniu brew. Naprawdę ktoś w to jeszcze gra? Sądziłam, że to już odeszło od lamusa.
— Jak wrażenia po imprezie urodzinowej? Przepraszam, że tak szybko musiałem wrócić do domu.
Pokręciłam szybko głową, a rude kosmyki wleciały do oczu.
— To nic, nie przejmuj się — machnęłam dłonią, chcąc nadać swoim słowom wiarygodności. — Czułam się później fatalnie, zjadłam chyba dwa opakowania tabletek, a i tak chciało mi rozsadzić głowę. Typowy kac.
Roześmiał się, a wtedy zauważyłam, jak bardzo świecą się jego oczy.
— Pewnie będę miał tak samo jutro rano, już to czuję. Nie powinienem tyle pić, ale Ri kupił moje ulubione wino, na które nie mogę po prostu tylko patrzeć, chociaż opakowanie ma naprawdę ładne.
Roześmiałam się, ku mojemu zdziwieniu, bez przymusu. Był to już postęp - byłam z siebie dumna! Musiałam przyznać rację, że wino było naprawdę zjawiskowe. Ponownie zamoczyłam wargi w trunku, widząc, jak Seunghyun lekko uniósł kącik ust. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć... choć najlepiej nie myśleć nic. Był w końcu nietrzeźwy.
Dwadzieścia minut później kończyłam drugą lampkę, a rozmowa przebiegała dosyć miło i płynnie, pomimo, że Seunghyun robił się coraz bardziej pijany. Sama zaczęłam odczuwać, że alkohol powoli mnie chwyta. Grupa znajomych grających w butelkę czasami zagłuszała nasze słowa, wybuchając na zmianę śmiechem lub radosnym krzykiem.
— Nie było aż tak źle — zaśmiałam się, trącając go łokciem w ramię.
— Nie, wcale — zakpił, a następnie pstryknął mnie w nos. — Taeyang tylko tańczył z winem, Jiyong z piwem, a ty wychodziłaś co kilka minut z Chaerin na papierosa. Z pewnością byli wszyscy trzeźwi.
— Nie powiedziałam, że byli trzeźwi! Po prostu nie byli aż tak pijani, jak ci się wydaje.
Po wyrazie jego twarzy wiedziałam, że nie zmieni swojego zdania, niezależnie od tego co powiem. Wiedział swoje i już zdążył wyrobić sobie opinię na ten temat.
— Sama byłaś zbyt pijana, by to zauważyć. Byłaś w tym samym miejscu, w którym jestem teraz ja. Pamiętasz wszystko?
Wydawał się być szczerze zainteresowany odpowiedzią, a mnie aż ścisnęło w środku. Czyżbym zrobiła coś, czego nie pamiętam? Jasna cholera, tylko nie to! Jeszcze godzinę temu nie dopuszczałam do siebie takiej myśli, jednak teraz zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno nie mam luk we wspomnieniach. Wszystko zdawało się być jednym, ciągłym filmem, lecz nie od dziś wiadomo, że życie zaskakuje. Zacisnęłam nerwowo palce na szkle, niepewnie przełykając ślinę.
— Tak.
Nie brzmiałam na pewną siebie, co mężczyzna zauważył. W efekcie przeciągnął dłonią po twarzy w geście rozpaczy, na co praktycznie dostałam zawału. Nie mówcie mi tylko, że coś z nim zrobiłam, a teraz nic o tym nie wiem! Szybko wypiłam to, co znajdowało się w naczyniu i odłożyłam zamaszyście pusty kieliszek na stół. Seunghyun zdawał się nic nie zauważyć.
— Nie pamiętasz, prawda? — wydawał się być szczerze załamany, a moje biedne serce chciało wyskoczyć z piersi. A może biło tak mocno z powodu alkoholu? Nie mogłam być już niczego pewna.
Dolałam wina; nie powinnam była tego robić, jednak czułam taką potrzebę. Natychmiast upiłam łyk, znacznie większy, aniżeli planowałam. Po alkoholu nie będę wstydzić się tak bardzo, jak teraz - niezależnie co mi wyzna. Co mogłam zrobić? Tańczyć na stole? Ściągnąć komuś bluzkę lub spodnie? Iść z kimś do toalety? Co to było? Muszę to wiedzieć! Najpierw jednak chcę być bardziej pijana, bo w innym wypadku spalę się ze wstydu, kiedy będę słuchać jak opowiada mi o moim wybryku.
— Wszystko pamiętam, Seunghyun — powiedziałam pewnie, choć nie wiedziałam dlaczego, skoro sama nie miałam co do tego pewności. Nie byłam już nawet przekonana co do tego, że zrobiłam coś żałosnego. Cholera! Co ja tutaj robię?! Mogłam siedzieć obok CL i wszystko byłoby w porządku. Z dwojga złego wolałam nie wiedzieć o czynach, o których zapomniałam. Najwidoczniej tak musiało być, prawda? Zawsze były niemożliwie głupie lub żenujące. Nie bez powodu zostały wyparte z pamięci; niektórych rzeczy nie powinno się zmieniać.
Problem tkwił w tym, że kusiło mnie, by zapytać o co dokładnie chodzi; chciałam wiedzieć jak bardzo zbłaźniłam się na własnych urodzinach. Nie potrafiłam tego zignorować, skoro wiedziałam, że coś się rzeczywiście wydarzyło. Było inaczej, gdy byłam przekonana, że pamiętam wszystko - od początku do końca.
Spojrzał na mnie spomiędzy palców, powoli ściągając dłoń z twarzy. Nie wydawał się być przekonany moimi słowami.
— Dlaczego ci nie wierzę?
— Nie wiem. Nie jestem tobą.
— Lepiej dla ciebie, bo mój świat właśnie faluje — odpowiedział słabo. Szybkim ruchem wyciągnęłam mu kieliszek z dłoni i odłożyłam na stół. Mężczyzna zareagował krótkim krzykiem. Wyglądał teraz jak dziecko, któremu odebrano zabawkę - rozbrajający widok, choć nie było mi do śmiechu. Chciałam się jak najszybciej dowiedzieć, o co mu chodziło. Nieudolna zmiana tematu nie sprawiła, że nagle zapomniałam o czym mówiliśmy jeszcze minutę temu. Westchnęłam.
— Dlaczego pytasz mnie czy wszystko pamiętam? Zrobiłam coś głupiego? Powiedz mi, chcę wiedzieć, co odpieprzyłam tym razem. Może w końcu to sprawi, że odstawię alkohol na zawsze.
Tak naprawdę nie wiedziałam, co musiałoby się stać, bym stała się abstynentką. Nie był to jednak odpowiedni czas na zastanawianie się nad tym, czy byłabym w stanie pozbyć się miłości do wysokoprocentowych napojów z wkładką - były ważniejsze sprawy do omówienia.
Zaśmiał się głośno, na co się skrzywiłam. Dla mnie sprawa w żadnym wypadku nie była zabawna.
— Źle mnie zrozumiałaś! Pytałem czy wszystko pamiętasz, bo sam teraz jestem tak pijany jak ty kilka dni temu. Po prostu się zastanawiam jak będzie wyglądał mój stan rano, oprócz tego, że będę mieć kaca.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Może najlepiej nic? A tak w ogóle, zabić go teraz czy później za to, że mnie przestraszył? A może po prostu się upić? Ostatnia opcja brzmiała rozsądnie, choć tak naprawdę nie była. Po raz kolejny sięgnęłam po alkohol - chciałam sobie ulżyć. Mężczyzna poszedł w moje ślady, jakby zapominając o tym, że jeszcze niedawno zakręciło mu się w głowie. Miałam tylko nadzieję, że nie zacznie nagle wymiotować.
Przypomniałam sobie, że na urodzinach sama starałam się nie zwrócić wszystkiego na marynarkę. Przypuszczałam, że jemu również jest niedobrze - zwłaszcza biorąc pod uwagę to, ile wypił. Zaskakującym był fakt, że chciał pić jeszcze. Może miał inne podejście do stanu upojenia niż ja. Nie umiałam odpowiedzieć, nie znałam mężczyzny dobrze.
Sama, na mojej imprezie, po pewnym czasie miałam dość. A fakt, że za niespełna godzina wypijałam do końca wino w samotności było inną sprawą. Każdy wie, że zmusiła mnie do tego sytuacja.
Minęło kolejne dziesięć minut rozmowy. Zupełnie niespodziewanie cała reszta stwierdziła, że gra się im znudziła i postanowili wpieprzyć się na kanapę. Z premedytacją powiem: wpieprzyć. Nie przeprosili, nie uważali, ale wciskali się na chama. Syknęłam z bólu, kiedy łokieć obcej mi dziewczyny, został wbity w mój brzuch. Miałam ochotę szybko złapać ją za włosy i pieprznąć głową o stolik. Po alkoholu robiłam się zbyt nerwowa.
Mężczyzna widząc moją złość, poklepał swoje uda - najpewniej chciał, bym się na nich usadziła. Wiedziałam, że gdybym to zrobiła, z pewnością byłoby mi wygodniej, ale gdzieś w głębi czułam, że nie jest to najlepszy pomysł. Nie byliśmy ze sobą aż tak blisko, więc czułabym się nieswojo. Zamierzałam pokręcić głową w ramach odmowy, gdy nagle moje włosy zostały przytrzaśnięte przez dziewczynę opierającą się o kanapę. Zgrało się to idealnie z moim pochylaniem się do przodu, przez co zostałam szarpnięta do tyłu; pisnęłam z bólu, zaczynając modlić się, by nie wyrwała mi przez przypadek doczepek. Natychmiast polały się przeprosiny, lecz kiwnęłam tylko głową i zajęłam miejsce na nogach Seunghyuna. Wiedziałam, że tu przynajmniej nikt mnie nie zaatakuje.
Wzdłuż kręgosłupa przeszedł dreszcz; dłoń mężczyzny wylądowała na moim udzie. Jak dobrze wiecie, zazwyczaj noszę krótkie sukienki, a rajstop unikam jak ognia, nic więc dziwnego, że było to tak... intensywne odczucie. Zaczęłam o tym intensywnie myśleć - moje ciało tak wrażliwe na jego dotyk, a mężczyzna pewnie zrobił to tylko po to, by było mu wygodnie. Na pewno tak było.
Już miałam się odezwać, kiedy mężczyzna mnie wyprzedził.
— Przepraszam.
Za co? Przecież nic nie zrobił, wszystko było w porządku. Może zauważył, że zadrżałam pod wpływem jego dotyku, jednak to nic takiego; nie miał powodu, by mnie przepraszać. Wręcz przeciwnie, powinnam mu podziękować.
Bardzo dobrze się bawiłam, choć początkowo przejmowałam się sukienką i amatorskim makijażem. Z czasem przestało razić mnie to tak bardzo, jak wcześniej. Świetnie mi się z mężczyzną rozmawiało; pomyślałam, że powinnam częściej chodzić na imprezy, na których będziemy we dwójkę.
Z rozmyślań wyrwał mnie intensywny zapach jego perfum. Zanim zdążyłam cokolwiek zaobserwować, poczułam jak dotyka swoimi wargami moich.
Ach... więc za to chciał mnie przeprosić...
•._.••´¯``•.¸¸.•` `•.¸¸.•´´¯`••._.•
— If you ain't come to party get the fuck out the club! Now where my alcoholics let me see yo hands up! — CL śpiewała do głośnej muzyki, przymilnie uśmiechając się do Dary; stuknęła butelką piwa o jej kieliszek wypełniony szampanem.
Sandara rzadko kiedy piła, ale jak już to robiła, zazwyczaj interesował ją tylko szampan lub białe wino. Zachowywała się jak królowa, ale i tak każdy ją kochał. Ciemnowłosa odwzajemniła uśmiech, choć wydawał się nieszczery - wszystko przez to, jak bardzo był stonowany. Chaerin w ogóle nie zwracała na to uwagi; napiła się, nie spuszczając wzroku z towarzyszki.
— Jakaś para pieprzy się w wannie, widziałaś? — zapytała nagle czarnowłosa, uśmiechając się perwersyjnie.
CL oczami wyobraźni widziała, jak wraz z tym zdaniem i wyrazem twarzy, spada z jej głowy korona. Starała się powstrzymać okrzyk radości. W końcu! Czekała na to aż pół imprezy. Szybkim ruchem złapała ją za dłoń i nerwowo nią potrząsnęła, jakby bojąc się, że bez tego kobieta nie byłaby w stanie zauważyć jej gestu.
— Porozmawiajmy o 2NE1! — poprosiła z ekscytacją. Kobieta spojrzała na nią uważnie, nie podzielając jej entuzjazmu.
— O czym? — zapytała się, z wymalowanym uśmiechem. Blondynka pisnęła krótko, widząc jej reakcję. Kochała ją taką! Całym sercem.
— Też myślisz, że tu już nie ma czego ratować?
W odpowiedzi prychnęła z politowaniem, odgarniając niesforny kosmyk za ucho. Odstawiła kieliszek z alkoholem na stół, byleby więcej jej nie kusił. Nie chciała się upić tak, jak pozostali - miała kulturę i dumę.
Znajomi Seungriego byli naprawdę dziwni. Plotki okazały się być prawdą.
— Oczywiście. Ty rozpoczniesz solową karierę w USA, ja skupię się na graniu w dramach. Obie w końcu skupimy się na sobie. Będzie świetnie — powiedziała w końcu.
Blondynka musiała zadać jeszcze jedno pytanie, chociaż w głębi duszy wiedziała, że zna na nie odpowiedź od dłuższego czasu. Jednak nie mogła odmówić sobie przyjemności usłyszenia tego z ust Dary. Musiała się jeszcze upewnić, bo kobieta zawsze mogła ją zaskoczyć.
— A co z Bom i Minzy?
W tym momencie uśmiech królowej poszerzył się, a oczy zdawały się rozbłysnąć. Roześmiała się perliście i założyła nogę na nogę. Emanowała pewnością siebie jak nigdy, a dziewczynie bardzo to odpowiadało.
— A kogo to w ogóle obchodzi?
Chaerin słysząc to, podniosła się z kanapy, by w euforii pocałować kobietę w policzek. Miała wrażenie jakby niebo się właśnie rozstąpiło, a sam Bóg poklepał ją po plecach, dając jej tym samym znak, że czyni dobrze.
— Miłości moje — szepnęła, nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu. Życie nagle stało się piękne. Kieliszek został uniesiony, a szkło otarło się o szkło; śmiech CL rozszedł się po okolicy. Nie było powodu, by dziewczyna chowała wewnątrz swoją radość.
Wszystko w końcu szło zgodnie z jej planem. Idealnie.
Ten wieczór nie zapowiadał się zbyt dobrze dla Bom. Nie czuła się komfortowo w swojej sukience i makijażu, w dodatku dotarła spóźniona na imprezę, gdzie wszyscy byli już pijani, a ona nie. Moje życzenie, by zbliżyli się do siebie z Seunghyunem spełniło się:) Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że nie skończy się ich relacja na 1 pocałunku... I że Seung nie zrobił tego tylko dlatego, że był pijany.
OdpowiedzUsuńJestem też ciekawa planu CL, nie brzmi on zbyt optymistycznie...
Weny!:)
Shikmaru Nara stracił Swojego ojca podczas wojny, ale gdy to się stało nie był jeszcze pozbierany po utracie Swojego mistrza więc był to dla Niego ogromny cios. Chłopak znany ze Swojego spokojnego charakteru, a na dodatek leniwego stylu życia zmienił się nie do poznania. Kiedyś można było z Nim jeszcze porozmawiać, a po Wojnie? Zamknął się w Sobie to wszystko tam mocno Nim wstrząsnęło że postanowił podświadomie uciec od rzeczywistości. Bliskie Mu osoby to zauważyły i został wysłany przez Hokage na misje która nie wiadomo czy kiedyś zostanie przez Niego zakończona... Dlaczego? Został wysłany na zwiedzenie świata, ale przy okazji Jego zadaniem jest popracowanie nad Sobą oraz samodzielny trening w górach – może wrócić do wioski dopiero wtedy kiedy Jego stan się poprawi... Czy tak też się stanie? Czy w Jego życiu pojawi się ktoś kto postawi Go na nogi?
OdpowiedzUsuńhttps://temari-shikamaru-love-story.blogspot.com/